środa, 26 listopada 2014

Dla przyszłych mam, które chcą nieco dorobić, może pieniążki nie są wielkie, ale każdy grosz w dzisiejszych czasach się liczy:
http://www.ermail.pl/link/J27JTmVlamY2X2N2XemXVCYmeJVNJNmj

zarobek jest uczciwy i łatwy:)))))
Polecam!
 

środa, 5 listopada 2014

Pech

Po ostatniej wizycie u lekarza byłam pełna optymizmu. Wszystkie wyniki w jak najlepszym porządku, nie ma powodów do obaw. Jutro miałam jechać z mężem na trzydniowa konferencję naukową. Wszystko dopiete na ostatni guzik. A dzisiaj spadlam ze schodów i skrecilam nogę. Wszystkie plany legły w gruzach. Na szczęście wszystko w porządku z dzieckiem. Ale nasz stres i przerazenie są nie do opisania.

wtorek, 21 października 2014

Braki

Codziennie czegoś brakuje. Jak nie siły do działania, to motywacji. Cały czas jest jakieś zadanie na wczoraj, a ja nie mogę sobie ze wszystkim poradzić. Nie wiem, czy to jesienna depresja, czy skoki hormonów, ale długo tak nie wytrzymam...

środa, 15 października 2014

Badania

Zrobiłam badania, odebrałam wyniki przez internet i zgłupiałam. Mnóstwo informacji, nie potrafię tego zrozumieć. Czarna magia. Niektóre wyniki są dodatnie, inne ujemne, a ja nie wiem jakie powinny być. Boję się wszystkiego. Chyba urodzę zestresowane dziecko. Ale mąż jest w tym wszystkim opanowany i dzięki Bogu przekazuje mi ten spokój. Inaczej można zwariować. Ciekawa jestem wizyty u lekarza, a ta dopiero na początku listopada. Wszystko będzie dobrze. Musi być.

niedziela, 12 października 2014

I znowu wątpliwości

Lekarz zalecił mi badania genetyczne, nie ma w sumie żadnych czynników, które sugerują konieczność takich badań. Mam teraz ogromny dylemat, bo jest pewne ryzyko poronienia ze względu na te badania. Boję się strasznie, bo nikt w mojej i męża rodzinie nie miał chorób dziedzicznych, a przez nadmierna ostrożność możemy stracić dzidziusia. Co ja mam teraz robić? Nie chcę być przewrażliwiona i robić wszystkich możliwych badań na zaś, bez potrzeby. A z drugiej strony boję się, że jeżeli jakiegoś nie zrobię i coś będzie nie tak to nie daruję sobie tego do końca życia. Chciałabym mieć kogoś, kto podejmie za mnie wszystkie decyzje i weźmie za nie odpowiedzialność. Mam nadzieję, że przy drugim dziecku będę już bardziej doświadczona i pewniejsza tego, czego chcę i co jest mi potrzebne. Inaczej nasze dziecko czeka przyszłość z bardzo mocno rozstrojoną nerwowo mamą. Może ktoś coś wie i pomoże? Pozdrawiam!

sobota, 11 października 2014

Dajemy radę

Wczoraj udało nam się odbyć konferencję bez większych przeszkód. Chociaż pięć godzin podróży nie było lekkim wyzwaniem. Niestety zaatakowały mnie mdłości. Ale ogólnie dzidziuś sprawował się grzecznie. Niestety po podróży do Krakowa rozbolał mnie brzuch i bałam się, że coś jest nie tak, ale wszystko samo przeszło. Dwadzieścia jeden godzin w biegu , bardzo intensywnie przeżytych może być do zniesienia, nawet w ciąży. Ciekawa tylko jestem, dlaczego dzisiaj tak bardzo mnie mdli, czuję się okropnie, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Pomocy!!!!!

czwartek, 9 października 2014

Zmęczenie

Najgorszą rzeczą jest ciągłe zmęczenie. Do tej pory byłam niezniszczalna, cały dzień na wysokich obrotach, a wieczorem jeszcze coś do zrobienia w domu i dopiero spać. Teraz byle co męczy mnie jak diabli, ciężko mi złapać swobodny oddech, muszę się chwilę położyć w ciągu dnia. To mi doskwiera, bo nie potrafię się na taki tryb przestawić. Przecież zawsze byłam taka aktywna, jak teraz zwolnić.... Ciężki orzech do zgryzienia, a to dopiero początek. Strach pomyśleć, co będzie potem. Jutrzejszy wyjazd też mnie trochę przeraża. Wyjeżdżam o trzeciej w nocy i wracam około północy. Kilka godzin w drodze i nie będzie niestety czasu na odpoczynek. Trzymajcie kciuki.

środa, 8 października 2014

Grunt to zajęcie

Najważniejsze dla zachowania dobrego humoru jest przeświadczenie, ze cały czas jest coś do zrobienia na wczoraj. Dzięki temu jest po co żyć. Ja codziennie staram się, żeby nie zabrakło mi zajęcia, mimo mojego stanu jestem cały czas w ruchu. Nie mam zamiaru unieruchomić się z powodu ciąży. Dopóki czuję się dobrze i wszystko idzie OK trzeba korzystać z życia i zachowywać się normalnie. Niestety są minusy ciąży. Chcąc wykonać różne dodatkowe badania, które zaleca lekarz trzeba wypłacić sporą gotówkę. Albo żyć jeszcze kilka miesięcy w przeświadczeniu, że robię dziecku krzywdę, bo szkoda mi parę stówek. Zastanawiam się tylko po co płacę ubezpieczenie, skoro nie mogę liczyć na bezpłatne badania w takim zakresie, jaki jest zalecany przez lekarzy. No nic, w chwili obecnej muszę się skupić na konferencji, na którą jadę w piątek do Krakowa. Kocham to miasto i już nie mogę się doczekać kolejnej wizyty. Pozdrawiam:))))

wtorek, 7 października 2014

Znajomi

Póki co nie mówimy nikomu o mojej ciąży, bo nie chcemy zapeszać, pierwsze miesiące są bardzo niepewne. Wiedzą tylko najbardziej zaufane osoby, czyli w sumie rodzina, najbliższa. Ale powoli zaczynam się oswajać z myślą, że będę mamą i trzeba będzie o tym powiedzieć większej liczbie ludzi. Obawiam się głupich pytań i rozczulania, nie lubię tego bardzo. Moje obawy budzi tez reakcja mojej promotorki, bo dla niej jakiekolwiek dodatkowe obowiązki są wielką przeszkodą. Uważa, że nie da się godzić kariery i rodziny, trzeba jednoznacznie wybierać. Nie chcę wybierać, od rodziny mam wsparcie, więc kariera się ułoży. I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam:))))))

sobota, 4 października 2014

Udało się!!!

Po wczorajszej wizycie u lekarza późno wróciłam do domu, bo nie mogłam wytrzymać i pojechałam do niego do pracy. Musiałam jak najszybciej przekazać mu dobre wieści. W czasie UZG słyszałam bicie serca naszego dziecka i mam pierwsze jego zdjęcie. Jest piękne, chociaż takie malutkie :))))))) Teraz już jestem pewna, że ono tam jest. Do tej pory było jakieś wahanie, niepewność. Teraz już zyskałam sporo spokoju i ma poczucie stabilności. Wiem, że każdy dzień przybliża mnie do zostania prawdziwą mamą. Wspaniałe uczucie, chociaż trzeba się z nim oswoić. No i widok miny męża, bezcenny:))) Teraz tylko wszystkie badania i byle do maja. Muszę się doszkolić w dziedzinie opieki nad dziećmi. Pozdrawiam wiernych czytelników:))

czwartek, 2 października 2014

Stresik

Jutro ważna wizyta u lekarza, mam nadzieję, że w końcu uda mi się ustalić najważniejsze rzeczy. Co prawda wybieram się na wizytę prywatną, żeby przekonać pana doktora o swoim zaangażowaniu w sprawę. Myślę, ze wizyta prywatna jest swego rodzaju łapówką, tylko legalną. Idę po to, co mi się należy z ubezpieczenia, ale muszę za to zapłacić, żeby otrzymać przyzwoity standard. Lekka paranoja, ale to moje pierwsze dziecko i boję się, że coś może pójść nie tak. Poza tym nie mam wymiotów, jedynie mdłości, które nie są w zasadzie tak dokuczliwe, jak mogły by być. To podobno zły znak, w takich przypadkach poronienia zdarzają się częściej. Nie chcę wierzyć w każdą taką informację, bo można zwariować. Nie każda ciąża przebiega identycznie i nie każda kobieta musi mieć identyczne objawy. Spokój i opanowanie:)))

środa, 1 października 2014

Wyzwania

W ciąży, nawet na początkowym etapie szybko można się zmęczyć. Trochę chodzenia po supermarkecie i już mam zadyszkę, bolą mnie nogi, chce mi się siku i spać. Ogólnie masakra. Najlepiej posiedzieć w domu, jak tylko znajdzie się wolna chwila. Szkoda, że tak się nie da. Dobra, muszą odpocząć. W piątek wizyta u lekarza, mam nadzieję, że przełomowa.

wtorek, 30 września 2014

Grunt to nie mieć wolnego czasu

Cały dzień można przesiedzieć i przedumać nad swoim życiem, ale to do niczego nie prowadzi. Lepiej zająć się czymś pożytecznym i konstruktywnym. Uważam, że aktywność fizyczna w ciąży nie jest czymś złym. Wiele koleżanek odradza jakiekolwiek formy ruchu, twierdząc, że to tylko niepotrzebne zagrożenie dla dziecka. Nie mogę się z tym zgodzić. Jeżeli nie ma konkretnych przeciwwskazań to należy się ruszać. Kondycja przyda się zarówno przy porodzie, jak i zaraz po nim. Dlatego kochane ciężarne, ruszamy się, póki możemy, potem będziemy się wylegiwać. Zapewne przyjdzie taki moment, w którym ja także sobie odpuszczę, ale jeszcze nie. Pozdrawiam gorąco:)))))))

poniedziałek, 29 września 2014

Znowu dołek

Bardzo chcę myśleć pozytywnie i nie stresować za mocno dziecka przed narodzinami. Niech chociaż ten okres życia będzie dla niego fajny. Ale po raz kolejny okazuje się, że nie ma lekko. Lekarze mogą tak po prostu odwołać wizytę i nie obchodzi ich, co zrobi pacjent. Trochę to bezczelne, odwołać wizyty bez uprzedzenia. Kto nie ma ochoty na odwołanie pracy w poniedziałek? Nie ma chętnych? Dziwne. Nie wiem, co się ze mną dzieje, może to hormonalna huśtawka nastrojów. Albo jesienna depresja, ale ja nie ogarniam tego świata. Jestem zbyt przywiązana do danego słowa. Zawsze dotrzymuję słowa, a jeżeli wypada mi coś nieprzewidzianego, to staram się tak to załatwić, żeby nikogo nie zawieść. Nie każdy niestety tak ma. A szkoda. Bo przedstawiciele niektórych zawodów powinni być na to wyczuleni.

sobota, 27 września 2014

Głowa do góry

Normalny dzień w domu daje odskocznię od zwariowanej codzienności, wystarczy skupić na chwili obecnej i problemy oddalają się na chwilę. Zwyczajne sprzątanie, mycie okien, porządkowanie domu daje wytchnienie od zmartwień. A jedno niestety jest problematyczne. Robię doktorat, ale jako studentka studiów doktoranckich, a nie pracownik naukowy. Czyli jestem białym murzynem, nikt nie płaci mi za to ani grosza, a dojazdy na uczelnię, konferencje i takie tam muszę pokrywać sama. Niestety ze stypendiami jest krucho, bo uczelnia nie ma pieniędzy. Ale doktoranci się przydają, z różnych względów. Ciekawa jest również relacja z moją promotorką. Bez siebie nie możemy żyć, ze sobą nie możemy wytrzymać :)))) To ona zaproponowała mi robienie doktoratu, a ja wewnętrznie bardzo tego chciałam, ale nie spodziewałam się komplikacji. Ciężko jest rozmawiać z osobą, która często zmienia zdanie, w dodatku na zupełnie przeciwną opcję. Dobra, jest sobotni wieczór, muszę się zrelaksować, dla dziecka. Pozdrawiam:)

piątek, 26 września 2014

Może będzie lepiej

Przynajmniej samopoczucie dopisuje. Trochę przelotnych mdłości, ale póki co obywa się bez wymiotów. Potrzebuję osoby do doradztwa, kogoś, kto wie wszystko o ciąży i dzieciach i zechce się ze mną podzielić. Bo póki co poruszam się trochę we mgle, nie mam o niczym pojęcia, a boję się eksperymentowania na własnym dziecku. To dopiero siódmy tydzień, jeszcze tyle przede mną, a właściwie przed nami. Do tego wszystkiego dochodzą komplikacje życiowe, nic nie układa się tak jakbym sobie tego życzyła. Nie mam pracy, a to boli, przydało by się jakieś zajęcie, chociaż dorywcze, chociaż malutkie. Byle mieć jakikolwiek przypływ gotówki. To uspokaja wyrzuty sumienia. Mój mąż zarabia nieźle, ale życie znacznie ułatwiają pieniądze, które mamy z pomocy w gospodarstwie moich rodziców. Praca ciężka, ale na tym polega rolnictwo. Skończyłam dwa kierunki studiów i mam problem ze znalezieniem zajęcia zarobkowego. Paranoja naszego państwa. Może powodem jest to, że praca w gospodarstwie zajmuje sporo czasu i daje jakieś pieniądze, nie mam motywacji, żeby pójść do pierwszej lepszej pracy, bo taką mam w domu. Czy Wy też macie poczucie, że coś w waszym życiu jest nie tak, jak powinno być?

czwartek, 25 września 2014

I znowu to samo

Chciałam, żeby lekarz dał mi skierowanie na jakieś podstawowe badania, ale nie ma lekko. Mam się zdecydować na lekarza prowadzącego, najlepiej pracującego w szpitalu, gdzie chcę rodzić i z nim się dogadać. Wszystko pięknie, ale do lekarza, którego sobie upatrzyłam jest kolejka i wizytę mogę mieć dopiero pod koniec listopada. Chociaż nie, jeżeli pójdę prywatnie i zapłacę stówę to może być jutro. Złośliwość losu.... Po co mi ubezpieczenie, skoro lekarze na NFZ przyjmują przez godzinę w tygodniu, a w prywatnych przychodniach siedzą ile się tylko klientek, oj przepraszam, pacjentek  się pojawi. Szalone te nasze czasy. Szalony ten nasz system.  Nie jestem też pewna, czy nie daję się wciągnąć w pewnego rodzaju paranoję. Po dwóch wizytach dostałam za każdym razem recepty, tu jakieś witaminki, tu jakiś suplement. Czy to wszystko jest potrzebne? Moja mama brała tylko kwas foliowy i nie mam czterech rąk. Teraz lekarze wmawiają, że trzeba brać wszystko, co tylko możliwe, chyba lekka przesada. Efekt jest taki, że na każdym kroku zastanawiam się, czy przypadkiem nie ma jeszcze czegoś, co mogłabym brać dla dobra dziecka. Apeluję o umiar. Najważniejsza jest wiara, że wszystko będzie dobrze. Bo dziecku potrzeba mamy szczęśliwej, a nie sfrustrowanej oczekiwaniami otoczenia.

środa, 24 września 2014

Nie ma lekko

Wydawało mi się, że jestem zdrowa i nie będzie żadnych problemów, przynajmniej na początku. Jakże można się mylić co do swojej własnej kondycji. Nagle okazuje się, że normalny tryb życia jest zbyt szybki, pojawia się ostrzegawcze plamienie, na wszystko trzeba uważać, jakaś drobna infekcja. A to wszystko dopiero początek, czy ja wytrzymam do maja? Nie wiem, jak kobietom wystarczy cierpliwości na kilka ciąż i gromadkę dzieci. Ja przy pierwszej dostaję totalnego bzika, chcę wszystko wiedzieć i mieć pewność, ale to muszą być same dobre wiadomości. Szukam lekarstwa na paranoję, a otoczenie tylko ją we mnie pogłębia. Nic nie jest w życiu łatwe, ale kiedy zdajesz sobie sprawę, że niebawem trzeba będzie na swoich barkach ponieść odpowiedzialność za jeszcze kogoś, to robi się gorąco. Pozdrawiam przyszłe przerażone mamy.

wtorek, 23 września 2014

Różnica

W praktyce dowiadujemy się dopiero jak funkcjonuje nasz system ochrony zdrowia. W państwowej przychodni trzeba czekać na wizytę kilka tygodni, a prywatnie można się dostać z dnia na dzień. Ciekawe, czy politycy też czekają w takich kolejkach. Zdesperowana poszłam do pierwszego wolnego. Okazał się starszym, niezbyt delikatnym panem, któremu, z całym szacunkiem, nie odmawiam kompetencji, ale nie chcę powierzyć przyszłości mojego dziecka.

poniedziałek, 22 września 2014

I co teraz?

Jest test, ale nie wiadomo co dalej. Strach przed nieznanym jest silniejszy od radości. Nie mam zielonego pojęcia jak zajmować się dzieckiem. Można o tym sporo przeczytać, ale kiedy mam wolną chwilę, bardzo chce mi się spać i nie potrafię się oprzeć tej chęci. Nie ma lekko, mnóstwo wątpliwości i lęków. Ciekawe, czy każda kobieta tak ma. Nie powinnam się martwić ciążą, bo sytuację ogólnie mam niezłą, nie powinnam narzekać, jednak dziecko to spore wydatki i wysiłek. W tej chwili nie mam zbyt wiele wolnego czasu, zawsze coś do zrobienia, najlepiej na wczoraj, a co będzie  po porodzie? A może sęk tkwi w hormonach. Może już mam wahania nastrojów i dlatego takie wątpliwości.

niedziela, 21 września 2014

Test ciążowy

Od kilku miesięcy były starania, a teraz pojawiło się dwie kreski i jest szok. Co teraz? Czy wszystko będzie w porządku? Nie wiem sama, czy to większa radość, czy przerażenie. Nie miałam nigdy dzieci i nigdy nie zajmowałam się żadnym. Jestem najmłodsza, a w pobliżu nie mam nikogo z małymi dziećmi. Mam więcej obaw niż jestem w stanie wyrazić.